Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
to się podziewamy, panie Maksiu? Prezes miota się po biurze i szuka od rana.
- Niech pani łączy.
Witek rzeczywiście nie był w nastroju do niespodzianek.
- Co to znaczy: dwieście kilometrów od Warszawy?! - pieklił się. Czy ja nie wiem, jaka, do cholery, jest sytuacja? Muszkieterzy chcą nas załatwić, a jego partner bierze dupę w troki i wyjeżdża sobie na Mazury.
Kazałem mu się uspokoić. Będę punktualnie o pierwszej w restauracji Fukier na rynku Starego Miasta... Oczywiście, że zdążę. Natychmiast wyjeżdżam.
Tola miała minę kobiety zdradzonej. Pocieszałem ją, że szybko wrócę. Wyjaśniłem, że o pierwszej mamy obiad z naszymi inwestorami.
- Prezes mówi słabo po angielsku - tłumaczyłem
to się podziewamy, panie Maksiu? Prezes miota się po biurze i szuka od rana. <br>- Niech pani łączy. <br>Witek rzeczywiście nie był w nastroju do niespodzianek.<br>- Co to znaczy: dwieście kilometrów od Warszawy?! - pieklił się. Czy ja nie wiem, jaka, do cholery, jest sytuacja? Muszkieterzy chcą nas załatwić, a jego partner bierze dupę w troki i wyjeżdża sobie na Mazury. <br>Kazałem mu się uspokoić. Będę punktualnie o pierwszej w restauracji Fukier na rynku Starego Miasta... Oczywiście, że zdążę. Natychmiast wyjeżdżam. <br>Tola miała minę kobiety zdradzonej. Pocieszałem ją, że szybko wrócę. Wyjaśniłem, że o pierwszej mamy obiad z naszymi inwestorami. <br>- Prezes mówi słabo po angielsku - tłumaczyłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego