spać będą mocno, a psa nie ma. "<br>Tak oto koń chrupał obrok w. sieni, a oni zasiedli w izbie do kolacji.<br>Śmiercią Sumczaka ojciec nie bardzo się przejął. - Świeć, Panie - powiedział z westchnieniem i jak się godzi, chwilę odczekał. Ale nagły zgon Cichowicza zdjął go serdecznym żalem. Cichowicz był mu bliski, może najbliższy z całej partii, <page nr=121> <br>bo tak samo rwał się do roboty, odkładając na domek, i żył dla rodziny. Nieraz rozmawiali o życiu i dzieciach, przy budowie jeden drugiemu pomagał, dzieląc się własnym pomysłem... Nikomu Cichowicz nie zawadzał, i zawiści nie miał w sobie żadnej, więc po co go było