siądziemy. A gdy siedliśmy, rozkazał, krów mi tylko pilnować.<br>Wyciągnął bibułkę, skręcił, zaciągnął się i zaczął wydmuchiwać z siebie<br>kółka. Prosiliśmy go, a ogromnie lubił, żeby go prosić, no, mów<br>Fredziu.<br> A więc poszedł w południe przekąpać się na zakręt. Nikogo nie było.<br>Ale słyszy, gdzieś dalej jakby ktoś się bluzgał. Podkradł się, przywarł<br>za krzakiem i oczom nie wierzy. Na środku rzeki, na płyciźnie,<br>fryzjerowa goła. Jezu, chłopaki, jakie cyce! O, jak wasze głowy. A<br>między nogami krzak, mówię wam, niech tak skonam, i tak samo<br>czarniocha. E, bujasz, Fredek. A co mi zależy? To przysięgnij się. Co<br>mam się