nową czułość, a w niej ocalenie<br>Od prawa, które nie jest naszym prawem,<br> 945<br>Od konieczności, która nie jest nasza,<br>Choćbyśmy nasze jej nadali imię.<br><br>Z rozbitych zbroi, z oczu porażonych<br>Rozkazem czasu i wziętych z powrotem<br>Pod jurysdykcję pleśni i fermentów,<br> 950<br>Nasza nadzieja. Tak, połączyć w jedno<br>Kosmatość bobra i zapach sitowia<br>I zmarszczki dłoni leżącej na dzbanie,<br>Z którego ścieka wino. Czemuż wołać,<br>Że historyczność niszczy nam substancję,<br> 955<br>Jeżeli ona właśnie jest nam dana,<br>Muza siwego ojca, Herodota,<br>Jako broń i instrument? Choć niełatwo<br>Użyć jej wreszcie i tak spotęgować,<br>Że niby ołów z czystym centrum złota