Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
przyjaciółmi zamieszkała w hipisowskiej komunie w Reykjaviku. A tam, jak wspomina, muzykę było słychać dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- To było szalone. Kiedy tylko ktoś się budził, zaraz sięgał po skręta, a potem uruchamiał sprzęt grający. Zdarzało się, że do gramofonu ustawiała się kolejka. Muzyka była wszechobecna, a ja znałam bodaj wszystkie ówczesne przeboje. Swego rodzaju azylem był dla mnie dom dziadków. Tam przesiadywałam całymi godzinami i, dla odmiany, słuchałam z nimi jazzu.
Gdy miała pięć lat, dziadkowie wysłali ją do szkoły muzycznej, gdzie zaczęła uczyć się gry na flecie i pianinie. W domu intensywnie ćwiczyła też grę na gitarze i
przyjaciółmi zamieszkała w hipisowskiej komunie w Reykjaviku. A tam, jak wspomina, muzykę było słychać dwadzieścia cztery godziny na dobę. <br>- To było szalone. Kiedy tylko ktoś się budził, zaraz sięgał po skręta, a potem uruchamiał sprzęt grający. Zdarzało się, że do gramofonu ustawiała się kolejka. Muzyka była wszechobecna, a ja znałam bodaj wszystkie ówczesne przeboje. Swego rodzaju azylem był dla mnie dom dziadków. Tam przesiadywałam całymi godzinami i, dla odmiany, słuchałam z nimi jazzu. <br>Gdy miała pięć lat, dziadkowie wysłali ją do szkoły muzycznej, gdzie zaczęła uczyć się gry na flecie i pianinie. W domu intensywnie ćwiczyła też grę na gitarze i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego