Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
prysnęli za piec, a Aniela sięgnęła do
kąta po karabin. Kargul zerwał się od stołu, rzucając łyżkę. Od czasu
tego świtu w kamieniołomach nie widział z tak bliska swojego wroga. Co
go tu sprowadza? Kołysząc się jak cyrkowy niedźwiedź, wzrokiem dał
żonie znak, żeby trzymała karabin w pogotowiu.
- Ty nie bój sia - odezwał się Pawlak, a głos mu drżał tamowanym
wzruszeniem - bom ja w większym strachu. Posłuchaj, Władek, na moją
matkę koniec przyszedł.
- Na każdego z nas przyjdzie i na to mocnych nie ma - stwierdził
Kargul, wciąż nie rozumiejąc, czego oczekuje od niego śmiertelny wróg.
- Ja ciebie nie na filozofa przyszedł prosić
prysnęli za piec, a Aniela sięgnęła do<br>kąta po karabin. Kargul zerwał się od stołu, rzucając łyżkę. Od czasu<br>tego świtu w kamieniołomach nie widział z tak bliska swojego wroga. Co<br>go tu sprowadza? Kołysząc się jak cyrkowy niedźwiedź, wzrokiem dał<br>żonie znak, żeby trzymała karabin w pogotowiu.<br> - Ty nie bój &lt;orig&gt;sia&lt;/&gt; - odezwał się Pawlak, a głos mu drżał tamowanym<br>wzruszeniem - bom ja w większym strachu. Posłuchaj, Władek, na moją<br>matkę koniec przyszedł.<br> - Na każdego z nas przyjdzie i na to mocnych nie ma - stwierdził<br>Kargul, wciąż nie rozumiejąc, czego oczekuje od niego śmiertelny wróg.<br> - Ja ciebie nie na filozofa przyszedł prosić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego