koszuli, żeby go na rojsty. Pułkownik Rysio był trochę niespokojny. Jak przystało na dobrego szefa sztabu, trzymał się z daleka od bitwy i dlatego zachował przytomność umysłu. Kręcił się więc teraz niepewnie wokół Polka, wreszcie rzekł:<br>- On się wcale nie rusza. Może mu się coś stało? Syrojeżka machnął ręką.<br>- Nie bój się, on twardy, nic mu nie będzie. Swoich żałuj, kapewu?<br>- Fakt, czuję, że do lekarza pójdę - pożalił się Strupel.<br>- Ale go chyba za długo kopaliście, chłopcy.<br>- Kopali, kopali - przedrzeźniał generał - sam ledwo na nogach stałem. Powzdychali troszkę, oporządzili zniszczoną odzież. Strupel żuł szczaw cierpki i suchy jak jesienne liście.<br>- Pomóżcie