Typ tekstu: Książka
Autor: Leśmian Bolesław
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1920
Twarz ode mnie ku snowi odwracają pilnie,
Stąpając po podłodze wiernie i usilnie,
Jakby chciały pokazać, że są tym, czym nie są...

I nie tylko zwierciadła, ale ślepe sprzęty
Odbijają niejasno i niecałkowicie
Owych ludzi, co idąc z odmętów w odmęty,
Chętnie starliby ślad swój i swoje odbicie...

Wiem, że boją się chwili, która zewsząd kroczy,
A w której dłoń wyciągnę i pierwszego z brzegu
Wytrącę, jak sen jeden z reszty snów szeregu,
I zapytam o imię i zajrzę mu w oczy!

Ale który to będzie - nikt nie wie, nie zgadnie...
Przechodzą, los nieznany tłumiąc w płaszczów bieli.
A ja dłoń opóźnioną
Twarz ode mnie ku snowi odwracają pilnie,<br>Stąpając po podłodze wiernie i usilnie,<br>Jakby chciały pokazać, że są tym, czym nie są...<br><br>I nie tylko zwierciadła, ale ślepe sprzęty<br>Odbijają niejasno i niecałkowicie<br>Owych ludzi, co idąc z odmętów w odmęty,<br>Chętnie starliby ślad swój i swoje odbicie...<br><br>Wiem, że boją się chwili, która zewsząd kroczy,<br>A w której dłoń wyciągnę i pierwszego z brzegu<br>Wytrącę, jak sen jeden z reszty snów szeregu,<br>I zapytam o imię i zajrzę mu w oczy!<br><br>Ale który to będzie - nikt nie wie, nie zgadnie...<br>Przechodzą, los nieznany tłumiąc w płaszczów bieli.<br>A ja dłoń opóźnioną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego