w barku na Grójeckiej kupiłem u szatniarza sporty, stwierdziłem, że najgorsze już minęło, że potrafię nawet - no, może nie od razu, ale jak wypiję winiak - wrócić na Ursynów do Magdy.<br>Nie było jej; wziąłem kąpiel, przebrałem się, zacząłem czytać jakąś gazetę; nie zdążyłem opowiedzieć Milenie, co przewiduję i czego się boję i teraz znów strasznie mi jej zabrakło. To na nią, a nie na Magdę M. powinienem teraz czekać, jej przeczytać tę napastliwą wypowiedź Siwaka, jej poradzić się, czy mam studiować dalej, czy - przeciwnie - przerwać studia i wziąć się za jakiś prywatny biznes. Moje życie, a nawet życie kraju wydawały się