raczej sól i pieprz, bo od ogórka mięso rozmięknie". <br>Nauczycielka uśmiecha się pod nosem, ponieważ bez trudu odczytuje jego męską wizję. I tak zareaguje: <br>- Pewnie wałówka dla ukochanego żołnierza, więźnia bądź samotnego pracownika uniwersyteckiego... to sprawa czułych żeńskich rąk. Ale zanim co... mógłby pan przynajmniej o me imię zapytać. <br>"Aha, bon tonem, kobieto, próbujesz mężczyznę pokonać! Na odlew!" <br>- Pani Zofia, of course, imię pani znam od dawna. Tak, tak, może pani żałować swej podejrzliwości, swej pochopności, swej jakże kobiecej małostkowości. <br>A tu Zofia zacznie mrugać. Z coraz większą szybkością. I nie mruga bynajmniej kobieco, na swoją korzyść, lecz gdzieś w bok