sobie obejrzeć. Usiadła na fotelu, nie zdejmując kurtki, buty miała czarne - wyszywane złotem, na głowie w turban zwiniętą chustkę. Pić będzie oczywiście piwo, jeśli byłem tak niedomyślny i nie kupiłem wódki. Na widok piwa żachnęła się... na pewno jest słodkie. Wyjaśniłem, że to "Hevelius" - nowy znakomity gatunek. Skoro tak, to bon, może być. Zdjęła kurtkę, okazało się, że jest w czarnej przezroczystej kombinacji, jakby za chwilę miała zatańczyć w balecie... Gdzież jej się rodzą takie decyzje? Wyglądała jak łodyga kwiatka wyrosłego w piwnicy - pionowa i dumna, ale jak się przechyli i padnie, to za nic nie można przywrócić jej poprzedniej pozycji