dzwonka... Już teraz zapraszam. Ksiądz proboszcz rozmawia ze starym Szubadką... To już taka tradycja. Ale zaraz tu przyjdzie. <br>Weszła do kuchni, Hans zaś do pokoju proboszcza. Stół był nakryty jak co dzień, dla niego i dla księdza, ale na środku stał pękaty bukiecik: jaskry połyskujące złotą emalią, objęte puszystymi gałązkami bożego drzewka, związane ciemną zielenią bluszczu. <br>Karafka stała obłudnie skromna, pełna rośnych przezroczystości. Talerze porcelanowe o wytartych złoceniach, no i sztućce pewnie srebrne, bo rezygnujące z kantynowego połysku na rzecz szarej dostojności. <br>Drzwi otworzone zamaszyście, a w nich proboszcz. Młodym osiemdziesięcioletnim krokiem podchodzi do Hansa i: <br>- Alleluja, mein Sohn... <br>- Alleluja, Herr Pfarrer