Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
wkroczyli. Koło dziewiątej pokazali się pierwsi sowieccy żołnierze. Najpierw zwiadowcy, pochyleni, czujni jak leśne zwierzęta na obcym, wrogim terenie. Poruszali się skokami od jednej osłony do następnej. Minęła dobra godzina, zanim pojawiły się regularne oddziały. Pierwsze ciężarówki wyładowane młodymi żołnierzami o jasnopszenicznych włosach i szczerych słowiańskich twarzach. Miejscowi oglądali samochody, broń, jakby to były zabawki. Palcami pokazywali na dystynkcje, dopraszali się wyjaśnień. Sołdaci uśmiechali się, trochę zdezorientowani, czyżby przygotowywano ich na inne przyjęcie? Częstowali każdego żółtym tytoniem i pytali stale o to samo: "Jak daleko jeszcze stąd do Berlina?" Za to oficerowie mieli drapieżne spojrzenia, co mogło niepokoić, i milczeli.
Jassmont
wkroczyli. Koło dziewiątej pokazali się pierwsi sowieccy żołnierze. Najpierw zwiadowcy, pochyleni, czujni jak leśne zwierzęta na obcym, wrogim terenie. Poruszali się skokami od jednej osłony do następnej. Minęła dobra godzina, zanim pojawiły się regularne oddziały. Pierwsze ciężarówki wyładowane młodymi żołnierzami o jasnopszenicznych włosach i szczerych słowiańskich twarzach. Miejscowi oglądali samochody, broń, jakby to były zabawki. Palcami pokazywali na dystynkcje, dopraszali się wyjaśnień. Sołdaci uśmiechali się, trochę zdezorientowani, czyżby przygotowywano ich na inne przyjęcie? Częstowali każdego żółtym tytoniem i pytali stale o to samo: "Jak daleko jeszcze stąd do Berlina?" Za to oficerowie mieli drapieżne spojrzenia, co mogło niepokoić, i milczeli.<br>Jassmont
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego