i podążył za Ziembą krokiem skazańca. Przerwa skończyła się, oficerowie powoli wchodzili do sali narad. Major z Warszawy zasiadł za stołem prezydialnym, chwilę porządkował luźne kartki, potem chrząknął, zmarszczył czoło.<br>- Inspiratorzy obecnych zajść, tacy pseudoliteraci, jak Słonimski i spółka, niejaki satyryk Mrożek albo ludzie w rodzaju Kisielewskiego czy Jasienicy, to brudna piana, która wypłynęła na fali wydarzeń październikowych i nie została usunięta z naszego życia - czytał monotonnym głosem.<br>Przez czterdzieści minut, długich jak noc oficera dyżurnego, musieli jeszcze walczyć z wszechogarniającą sennością. Nuda falowała pod sufitem jak kłęby ciemnego dymu, ciężka, metaliczna, o kwaskowym smaku, realna jak gigantyczny kac i tak