Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
wszystko bierze osobiście. A tymczasem cóż z tęgo, że pan sam może być w porządku, skoro widać jest jakiś swąd koło pańskiej osoby. Ja się trzymam z daleka od kurii, toteż pojęcia nie mam, o co chodzi. Ale bliżej stojący już coś wyczuwają. To jasne!
Wjechaliśmy w małe miasteczko. Zatłoczone, brudne. Jedna ulica, druga, trzecia, plac. Jeszcze jeden zakręt i nagle widok na dziesiątki masztów, białych kadłubów, barek: port.
- To jest Fiumicino - objaśnił Maliński. - Port rybacki i bardzo nieelegancka plaża. Tu możemy sobie spokojnie porozmawiać. Nie spotkamy znajomych.
Zatrzymał samochód przy wielkiej altanie z widokiem na morze. Weszliśmy do niej. Maliński
wszystko bierze osobiście. A tymczasem cóż z tęgo, że pan sam może być w porządku, skoro widać jest jakiś swąd koło pańskiej osoby. Ja się trzymam z daleka od kurii, toteż pojęcia nie mam, o co chodzi. Ale bliżej stojący już coś wyczuwają. To jasne!<br>Wjechaliśmy w małe miasteczko. Zatłoczone, brudne. Jedna ulica, druga, trzecia, plac. Jeszcze jeden zakręt i nagle &lt;page nr=127&gt; widok na dziesiątki masztów, białych kadłubów, barek: port.<br>- To jest Fiumicino - objaśnił Maliński. - Port rybacki i bardzo nieelegancka plaża. Tu możemy sobie spokojnie porozmawiać. Nie spotkamy znajomych.<br>Zatrzymał samochód przy wielkiej altanie z widokiem na morze. Weszliśmy do niej. Maliński
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego