nagle Kajaki. Nauczyciel wydobył chustkę, jakiś czas przecierał nią usta.<br>- Są, na pewno są! Nie może być inaczej! - krzyknął Polek.<br>- Właśnie, czekajcie na nich, darmozjady! - wrzasnął wódz Górali. - Niedobrze wam w naszym państwie? Jeszcze wam mało, szczuny przeklęte? Chcecie, żeby wszyscy żyli w błocie tak jak wy? Przeciwko Polsce podnieśliście brudne łapy?<br>- Kękuś, wyjdź z klasy - powiedział cicho pan Rymsza.<br>- Dlaczego?<br>- Tak sobie. No, wyjdź, nie zwlekaj.<br>- Ja nie wyjdę, bo pan się ujmuje za tymi brudasami.<br>- Wynoś się, słyszysz?<br>- Powiem wszystko ojcu.<br>- Sram na twego ojca! Paszoł won! Uczyniło się cicho. Kękuś, demonstracyjnie wzruszając ramionami, wolno wyszedł z klasy, łupnąwszy