w domu jeszcze gorzej, bo w dodatku nuda człowieka żre.<br>Pan Jankowiak wyszedł na ulicę pod swoim czarnym parasolem, rozejrzał się z niechęcią i ruszył, jak co dzień, Roosevelta pod górę. W dół ulicy wartko płynęła woda, płyty chodnika, porządne, granitowe, wypłukane do czysta, nabrały żółtawego koloru zamiast <page nr=105> tej codziennej brudnej szarości. Przed kamienicą numer pięć, gdzie był wczoraj na obiedzie, na wąskim, ogrodzonym trawniku zakwitły pomarańczowe nagietki, posiane równym rządkiem - ale deszcz obwiesił im główki, poniszczył płatki. No, nic, dojdą do siebie, nagietek jest wytrzymały; skromny kwiatuszek, ale rzetelny.<br>O, proszę, te dwie małe diablice tkwią na balkonie wysokiego parteru