pojęcia. Często przekora, drwina. Czasem choroba psychiczna (Crowhurst).<br> Jeśli chodzi o mnie, to stroniąc od bohaterstwa staram się jednak widzieć ogrom i potęgę oceanu. Staram się mówić o rejsie jako o ogromie pracy. Chcę wykorzystać każdą wolną chwilę i nie ukrywać, że samotna żegluga to kupa roboty. Roboty często ciężkiej, brudnej, czarnej roboty.<br> Gdy analizuję rejsy innych, mniej interesuje mnie, jaka była trasa poszczególnej podróży, więcej natomiast, w jakim stylu została odbyta (dobrze zaplanowany przelot bez awarii czy tłuczenie się latami za wszystkimi możliwymi kłopotami, jakie mogą się przydarzyć). Najbardziej interesuje mnie jednak, co samotny robił przez czas podróży. Co przywiózł