w tej chwili pociąg z Helą mknął przez zaśnieżone pola, a Roman szedł ostrożnie ulicą i unikał potrąceń, by nie uronić przedwcześnie ani odrobiny płynnej żałości, zapełniającej go aż po krtań i oczy.<br>Wtem usłyszał znajomy głos: - Serwus, Romek.<br>Był 'to Fryc Jockman. Wyglądał mizernie, twarz miał nie ogoloną, kołnierzyk brudny i wystrzępiony, płaszcz zmięty - zapewne od nakrywania się nim w nocy.<br>- Serwus - niechętnie odpowiedział Roman i chciał iść dalej, ale ponieważ Fryc podał mu rękę, więc uznał za stosowne zapytać jeszcze: - Co jest z tobą, nigdzie nie robisz <page nr=258>?<br>- Psiakrew, nie ma nic.<br>W tym "psiakrew" było coś, co Romanowi przypomniało