Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
żadnego znaczenia, bolesne to było, lecz prawdziwe, wierny żołnierz ginie, a dowódca ani spojrzy na to, i słusznie, ostatecznie dowódca od tego ma żołnierzy, aby wiernie ginęli i kropka, unika w ten sposób przyszłych kłopotów z nadmiarem weteranów, którzy będą wisieli u państwowego cycka.
Czeluść była okropna, światło mętne z brudnych żarówek, choć tu kagańce winny płonąć albo łuczywo smolne, mury grube z wypalanej cegły, spojonej na wieki całe, jak w średniowiecznej katedrze, sklepienie niskie, nawet ja, choć mi daleko do Walgierza Udałego, muszę się troszczyć o własne ciemię.
Dalibóg nie wiem, dokąd schodzę, w podziemia Wawelu?, bo może Dziadek chce
żadnego znaczenia, bolesne to było, lecz prawdziwe, wierny żołnierz ginie, a dowódca ani spojrzy na to, i słusznie, ostatecznie dowódca od tego ma żołnierzy, aby wiernie ginęli i kropka, unika w ten sposób przyszłych kłopotów z nadmiarem weteranów, którzy będą wisieli u państwowego cycka.<br>Czeluść była okropna, światło mętne z brudnych żarówek, choć tu kagańce winny płonąć albo łuczywo smolne, mury grube z wypalanej cegły, spojonej na wieki całe, jak w średniowiecznej katedrze, sklepienie niskie, nawet ja, choć mi daleko do Walgierza Udałego, muszę się troszczyć o własne ciemię.<br>Dalibóg nie wiem, dokąd schodzę, w podziemia Wawelu?, bo może Dziadek chce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego