paczemu ty grustnaja, nie nada, ułybajsia, dieuszka, ty gierojnia.<br>Hania z widocznym trudem opanowała się, by nie zrzucić ręki pocieszycielki. Nikt nie dał jej prawa do takiej poufałości. Wchodzi z obcasami w życie rodziny, w polskie dramaty. Kobieta żołnierz wgramoliła się na samochód, pozdrowiła zostających gestem. Znowu byli sami. W brudnym, wyziębionym domu na posadzce walały się zakrwawione bandaże, resztki onuc, błoto. Marysia wzięła się za sprzątanie. Trzaskała wiadrami, paliła w piecach. Tą krzątaniną próbowała zatrzeć wrażenie swojej ucieczki. Było jej wesoło, podśpiewywała, nie bacząc na obecność państwa... Jakby chciała dać poznać, że jej trud nie należy już do obowiązków, a