Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
tę arenę wejdzie i sam, na własnych nogach, z niej zejdzie, tą oto ręką, z tego oto puzdra nie dwadzieścia, ale trzydzieści florenów mu wypłacę.
- Na co tedy czekamy? - wrzasnął Stavro. - Ja idę pierwszy!
- Wolnego! - zaryczał znowu mały burmistrz. - Dziewka ma jeno cienki len na grzbiecie! Skiń tedy i ty brygantynę, żołnierzu. To jest sport!
- Mór na was! - Stavro zdarł z siebie nabijany żelazem kaftan, po czym ściągnął koszulę poprzez głowę, odsłaniając chude, zarośnięte jak u pawiana ramiona i pierś. - Mór na was, wielmożni, i na wasz sport zasrany! Tak pójdę, z gołą skórą! O wa! Portki też zdjąć?
- Zdejmij i
tę arenę wejdzie i sam, na własnych nogach, z niej zejdzie, tą oto ręką, z tego oto puzdra nie dwadzieścia, ale trzydzieści florenów mu wypłacę.<br>- Na co tedy czekamy? - wrzasnął Stavro. - Ja idę pierwszy!<br>- Wolnego! - zaryczał znowu mały burmistrz. - Dziewka ma jeno cienki len na grzbiecie! Skiń tedy i ty brygantynę, żołnierzu. To jest sport!<br>- Mór na was! - Stavro zdarł z siebie nabijany żelazem kaftan, po czym ściągnął koszulę poprzez głowę, odsłaniając chude, zarośnięte jak u pawiana ramiona i pierś. - Mór na was, wielmożni, i na wasz sport zasrany! Tak pójdę, z gołą skórą! O wa! Portki też zdjąć?<br>- Zdejmij i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego