Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
kopalnie rudy. W jednej z tych kopalni mam znajomka. Odwiedzimy go. Kto wie, jeśli będziemy mieli szczęście, to może opłaci się nam ta wizyta?
- Możesz mówić jaśniej?
- Powiem jutro. W kopalni. Żeby nie zapeszyć.
Cahir dorzucił do ogniska brzozowych gałęzi. Padało cały dzień, innym drewnem nie dałoby się palić. Ale brzezina, choć mokra, troszkę tylko poskwierczała i zaraz buchnęła wysokim sinawym płomieniem.
- Skąd pochodzisz, Angouleme?
- Z Cintry, wiedźminie. To taki kraj nad morzem, przy ujściu Jarugi...
- Wiem, gdzie leży Cintra.
- To czemu pytasz, jeśli tyle wiesz? Tak cię bardzo zajmuję?
- Powiedzmy, że trochę.
Milczeli. Ogień potrzaskiwał.
- Moja matka - przemówiła wreszcie Angouleme
kopalnie rudy. W jednej z tych kopalni mam znajomka. Odwiedzimy go. Kto wie, jeśli będziemy mieli szczęście, to może opłaci się nam ta wizyta?<br>- Możesz mówić jaśniej?<br>- Powiem jutro. W kopalni. Żeby nie zapeszyć.<br>Cahir dorzucił do ogniska brzozowych gałęzi. Padało cały dzień, innym drewnem nie dałoby się palić. Ale brzezina, choć mokra, troszkę tylko poskwierczała i zaraz buchnęła wysokim sinawym płomieniem. <br>- Skąd pochodzisz, Angouleme?<br>- Z Cintry, wiedźminie. To taki kraj nad morzem, przy ujściu Jarugi... <br>- Wiem, gdzie leży Cintra. <br>- To czemu pytasz, jeśli tyle wiesz? Tak cię bardzo zajmuję? <br>- Powiedzmy, że trochę.<br>Milczeli. Ogień potrzaskiwał. <br>- Moja matka - przemówiła wreszcie Angouleme
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego