Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
nowy dom. Czysty, bił w oczy świeżą bielą okiennic, jak w podgórskim czeskim uzdrowisku. Ganek pomalowany okropnie na zielono, w poligonowym odcieniu. Stara kobieta stała na tym ganku, łokcie na balustradzie, łokcie ciemne, sękate, firankę do środka wydął przeciąg. Kobieta była nie tylko stara, była jeszcze zmęczona i z pewnością brzydko pachniała. Za to kot, który kobiecie towarzyszył, prezentował się pięknie. Prawdziwy felis domesticus viator. Bez pośpiechu prężył mocne ciało na zniszczonym wiklinowym koszu. Dalej żółciła się sucha trawa i ciemnozielone liście babki. Kot zeskoczył z kosza, nakryły go rytmiczne pasy, słońce i cień sztachet. Po uliczce przemknął cień ptaka. Kot wszedł
nowy dom. Czysty, bił w oczy świeżą bielą okiennic, jak w podgórskim czeskim uzdrowisku. Ganek pomalowany okropnie na zielono, w poligonowym odcieniu. Stara kobieta stała na tym ganku, łokcie na balustradzie, łokcie ciemne, sękate, firankę do środka wydął przeciąg. Kobieta była nie tylko stara, była jeszcze zmęczona i z pewnością brzydko pachniała. Za to kot, który kobiecie towarzyszył, prezentował się pięknie. Prawdziwy felis domesticus viator. Bez pośpiechu prężył mocne ciało na zniszczonym wiklinowym koszu. Dalej żółciła się sucha trawa i ciemnozielone liście babki. Kot zeskoczył z kosza, nakryły go rytmiczne pasy, słońce i cień sztachet. Po uliczce przemknął cień ptaka. Kot wszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego