zwrócić na siebie uwagę prowadzącej. W duchu podziękowałem też najlepszej z żon, że zasugerowała mi czerwony sweter - bardzo korzystnie odbijałem od tła. Niestety, gdy prowadząca już szła z mikrofonem, a ja witałem się z gąską, profesor, który siedział przede mną, zażądał prawa do repliki i przejął mikrofon.<br>Czytelniku, to była bujda i to ja, ja powinienem był dostać ten mikrofon, bo on miał go już przecież raz, a ja wcale! Oczywiście, że nie miał prawa do repliki, bowiem nikt się z nim nie spierał. Ci młodzi ludzie tylko skakali po ławkach! Cóż, musiałem jednak uznać jego doświadczenie, w końcu tyle razy