stronę gminy. Kiedy jednak przekroczyli<br>bramę, ten z dwoma gwiazdkami podskoczył do burmistrzowej, trzepnął<br>obcasami, przyłożył dwa palce do beretki i coś powiedział albo może nie<br>powiedział, w każdym razie ująwszy burmistrzową pod łokieć, odłączył ją<br>od burmistrza, i nawet bez żadnego z jej strony oporu. Burmistrz<br>pozbawiony oparcia w burmistrzowej, z ręką jak ją jeszcze pod jej<br>bokiem trzymał, obrócił się na tamtych dwóch i wtedy ten, co przyjmował<br>komunię, wyrwał pistolet z kabury i strzelił burmistrzowi w pierś, a<br>burmistrzowa krzyknęła:<br> - Zabijcie i mnie, panowie!<br> Burmistrz jeszcze bardziej się przykulił i tą ręką, którą wciąż<br>trzymał pod ręką burmistrzowej