Grzyb" z Powązek krążyli po południu na trasie Nowy Świat-Krakowskie Przedmieście-Starówka. Chłopcy stanowili obstawę, dziewczęta rozrzucały pliki ulotek, nadając przed rzuceniem wachlarzowaty kształt paczkom, podobnie jak czynią to z serwetkami. W ten sposób przygotowany plik rozsypywał się w powietrzu. Poszczególne kartki spadały ruchem jesiennych liści.<br>Gdyby rzucić paczkę byle jak, pacnęłaby o ziemię twardo jak cegła, bez należytego efektu, bez pożytku. Seanse popołudniowe w kinach na Nowym Świecie kończyły się nie o jednej porze, dzięki temu obsypali ulotkami kilka gromad ludzkich, opuszczających sale kinowe.<br>Ludzie, wychodząc na jaskrawe światło dnia, mrugali oczami, nie widzieli dobrze, a mimo to ktoś chwycił