Vermont, a chce mieć wpływ na rzeczywistość Federacji Rosyjskiej..." Mówiąc prawdę, to raczej natchniony korespondent bardziej przypominał proroka, aniżeli sam Aleksander Isajewicz.<br>Najlepiej przekonałem się o tym w niedzielny wieczór 30 października, gdy dzięki radiu "Swoboda" miałem możność wysłuchania całego 50-minutowego wystąpienia Sołżenicyna, bez zbędnych dziennikarskich wtrętów.<br>Mowa Sołżenicyna bynajmniej nie należy do kategorii "wydarzeń cudownych" i przejdzie zapewne do historii rosyjskiego parlamentaryzmu.<br>Pisarz mówił ogólnie, nie poparł, ale też nie zganił żadnej politycznej frakcji, partii, bloku, "wyboru".<br>Krytykował natomiast niekompetencję, prywatę, złodziejstwo.<br>I jeśli ktoś z deputowanych lub rządzących odniósł to do siebie - to już jego sprawa.<br>Rosja od