nade mną stoi mój koń.<br> Stoi, uśmiecha się i coś przeżuwa.<br> Początkowo nawet wzruszyłem się tym.<br> Pomyślałem sobie, kocha mnie konisko, czuwa nad moim snem, nade mną, nad urzędowymi papierami.<br> Ale pomyślawszy to spostrzegłem, że zamiast trawy w końskim pysku jaśnieje coś dziwnego.<br> Zrywam ja się na równe nogi i cap za ten wiecheć w końskim pysku.<br> Wącham ten wiecheć, oglądam ze wszystkich stron.<br> Trawa, nie trawa.<br> Jakieś to dziwne, niewyraźne.<br> I nie doszedłem wówczas, co to był za wiecheć.<br> Dopiero w parę dni później pojąłem, że mój koń ani chybi, zamiast trawy, wyskubał ze mnie charakter.<br> - Co wy też powiadacie