bzu. Milva znowu napięła łuk, wodziła grotem, szukając celu.<br>- Co jest, do czarta? - charknął Zoltan. - Co się dzieje? Przed czym oni tak wieją? Milva? <br>- Zawrzyj gębę - syknęła łuczniczka, wciąż wodząc grotem od chałupy do chałupy, od kleci do kleci. Ale nadal nie znajdowała żadnego celu. Dziewczyna z warkoczami znikła w chacie, zamknęła za sobą drzwi.<br>Krasnoludy gnały, jakby wszystkie demony Chaosu deptały im po piętach. Yazon coś wrzeszczał, może klął. Jaskier pobladł nagle. <br>- On woła... O, matko!<br>- Co za... - Zoltan urwał, bo Yazon i Caleb już dobiegali, czerwoni z wysiłku. - Co jest? Gadajcie!<br>- Tam zaraza... - wydyszał Caleb. - Czarna ospa...<br>- Dotykaliście czego