dzień <br>Zmierzch spada jak czarna zasłona którą <br>fotograf - albo kat - zarzucał na głowę <br>i jeszcze godzinami fosforyzuje ciemność <br>Tak tonęły żaglowce, niemo <br>Tak topnieje alpejski lodowiec <br>Stygnie młodość</> <page nr=35><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>TAK NISKO</><br>Tak nisko, tak nisko, pod płaską <br>czapką popołudnia, jakby właśnie <br>było święto zdrady, kiedy składa się <br>gratulacje Judaszowi. Czas jak <br>chart śpi pod progiem. Martwa <br>natura ulicy trwa tylko dzięki <br>niestrudzonej pracy twoich powiek. <br>Za ciszę płaciłoby się czystym <br>srebrem, żeby potem tęsknić <br>i wspominać bez końca porysowaną <br>płytę z kwartetem Mozarta. <br>Tak nisko, nic, prawie nic. <br>Nie do wiary. Do nieufności. Do <br>obrzydzenia. Ale jest, będzie, <br>płomyk nadziei, smużka dymu