Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
sie tak oględnie wyraże.
MATKA chwytając się za usta Niech pan przestanie. Stani, pan prosto z pracy?
STASIEK Tak... najmocniej przepraszam, ale godzine temu grzebaliśmy (odbiło mu się) przepraszam... no i rodzina nieboszczyka zaprosiła nas na kieliszek... Przemili ludzie... życzliwi... o zmarłym pogawędziliśmy, nie sknery. Serce by dali. Takich my chętnie nosimy.
MATKA Ale za życia, nie można ich poznać?
STASIEK fachowo Jaaasne, że można... i to jeszcze jak. Ma sie to oko. (przypatruje się MATCE).
MATKA Pan wie... ja nie moge wstać, ale za panem, w kredensie stoi butelka aperitifu i pistaszki tam są. Prosze sobie nalać... a i mnie
sie tak oględnie wyraże.<br>MATKA chwytając się za usta Niech pan przestanie. Stani, pan prosto z pracy?<br>STASIEK Tak... najmocniej przepraszam, ale godzine temu grzebaliśmy (odbiło mu się) przepraszam... no i rodzina nieboszczyka zaprosiła nas na kieliszek... Przemili ludzie... życzliwi... o zmarłym pogawędziliśmy, nie sknery. Serce by dali. Takich my chętnie nosimy.<br>MATKA Ale za życia, nie można ich poznać?<br>STASIEK fachowo Jaaasne, że można... i to jeszcze jak. Ma sie to oko. (przypatruje się MATCE).<br>MATKA Pan wie... ja nie moge wstać, ale za panem, w kredensie stoi butelka aperitifu i pistaszki tam są. Prosze sobie nalać... a i mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego