z uścisków i z łoża.<br><br>Nikt tak nigdy nie patrzał, nie bywał tak blady,<br>I nikt do dna rozkoszy ciałem tak nie dotarł,<br>I nie nurzał swych pieszczot bezdomnej gromady<br>W takim łożu, pod strażą takich czujnych kotar!</><br><br><br><div type="poem" sex="m">* * *<br><br>Taka cisza w ogrodzie, że się jej nie oprze<br>Żaden szelest, co chętnie taje w niej i ginie.<br>Czerwieniata wiewiórka skacze po sośninie,<br>Żółty motyl się chwieje na złotawym koprze.<br><br>Z własnej woli, ze śpiewnym u celu łoskotem<br>Z jabłoni na murawę spada jabłko białe,<br>Łamiąc w drodze kolejno gałęzie spróchniałe,<br>Co w ślad za nim - spóźnione - opadają potem.<br><br>Chwytasz owoc, zanurzasz w