i dziękuję - powiedział, kłaniając się grzecznie i całując ją w rękę. - Naprawdę... cieszę się, że mogłem panią poznać. No i ten smalec był po prostu pyszny.<br>A ona wtedy uśmiechnęła się od ucha do ucha i powiedziała:<br>- Oj, synuś, synuś, ty mały miglancu... Przyjedź znowu kiedyś, dobrze?<br>- Ja... przyjadę, bardzo chętnie - ucieszył się Konrad, który miał właśnie niejakie trudności z wymyśleniem pożegnalnej formuły dla Aurelii. Chciałby ją jeszcze zobaczyć, ale nie wiedział, jak by to najzgrabniej ująć. Nie znał jej adresu w Poznaniu, pewnie by jej tam nie odnalazł aż do września. - Czy można wpaść tu, do ciebie? - spytał wprost, niefrasobliwie