Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
właśnie. Wydzielą ludziom, żeby sobie zebrali, co dziedzic zasiał.
- Uwija się pan kierownik raźno, ino że dla chamów. Co by zaś nasz Stasiulek powiedział? On by wolał, żeby ziemia odłogiem leżała, żeby to wszystko szlag trafił, póki się zaś nie wróci.
A Surma, choć zdenerwowany, cierpliwie tłumaczył starej, że ziemię, choćby nie wiem, co się działo, należy szanować. I że Borowski nie wróci już do Malenia. Nie trzeba na niego czekać.
Gawlikowa bladła, milkła. Potem rzucała w stronę Surmy kose spojrzenie, a kiedy sądziła, że nie widzi, wzruszała ramionami.
- Co to się z ludźmi nawyrabiało. Całkiem podurnieli. Pan Surma, za przeproszeniem, też. Chocia dziedzicowy
właśnie. Wydzielą ludziom, żeby sobie zebrali, co dziedzic zasiał.<br> - Uwija się pan kierownik raźno, ino że dla chamów. Co by zaś nasz Stasiulek powiedział? On by wolał, żeby ziemia odłogiem leżała, żeby to wszystko szlag trafił, póki się zaś nie wróci.<br> A Surma, choć zdenerwowany, cierpliwie tłumaczył starej, że ziemię, choćby nie wiem, co się działo, należy szanować. I że Borowski nie wróci już do Malenia. Nie trzeba na niego czekać.<br> Gawlikowa bladła, milkła. Potem rzucała w stronę Surmy kose spojrzenie, a kiedy sądziła, że nie widzi, wzruszała ramionami.<br> - Co to się z ludźmi nawyrabiało. Całkiem podurnieli. Pan Surma, za przeproszeniem, też. Chocia dziedzicowy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego