Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
Upycha jakieś dokumenty po szufladach, potem przechodzimy do jadalni; pomału, pomału opada strzałka szybkościomierza.
- Cały dzień dla mnie poświęciłeś; naprawdę, głupio mi.
Mnie też głupio, opowiadam, co się stało.
- Wstrętna suko! Jak mogłaś mu taki numer? Mam oddać hyclom?
Czikita jest najwyraźniej uwarunkowana na te słowa, bo kuli się i chowa do kąta.
- Ile zapłaciłeś?
Otwiera torebkę.
- Daj spokój, Lenka. W końcu moja wina.
- Jaka twoja? - nie zdzierżył Kuba. - Serio nie wziąłeś od niej forsy?!

21.00 - dzień i tak już zawodowo stracony, na nic się Ewie dziś nie przydam, więc zjadłem u Mileny kolację, a potem z kawą przeszliśmy do
Upycha jakieś dokumenty po szufladach, potem przechodzimy do jadalni; pomału, pomału opada strzałka szybkościomierza.<br>- Cały dzień dla mnie poświęciłeś; naprawdę, głupio mi.<br>Mnie też głupio, opowiadam, co się stało.<br>- Wstrętna suko! Jak mogłaś mu taki numer? Mam oddać hyclom?<br>Czikita jest najwyraźniej uwarunkowana na te słowa, bo kuli się i chowa do kąta.<br>- Ile zapłaciłeś?<br>Otwiera torebkę.<br>- Daj spokój, Lenka. W końcu moja wina.<br>- Jaka twoja? - nie zdzierżył Kuba. - Serio nie wziąłeś od niej forsy?!<br><br> 21.00 - dzień i tak już zawodowo stracony, na nic się Ewie dziś nie przydam, więc zjadłem u Mileny kolację, a potem z kawą przeszliśmy do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego