Piszczyk żyje, a baby ciągle się pchają do jego pracowni!<br>- Ale siedzisz w Łodzi, a mieszkanie zapuszczone... - wtrąciłem wbrew nakazom pokory.<br>- Mieszkanie zapuszczone dla tych piesków ze skarbu, co tu węszyli po kątach! - oburzył się ojciec. - Ty wiesz, jaki by mi oni przywalili domiar, gdyby zobaczyli odnowione mieszkanie? Czeladnika musiałem chować do wygódki, kiedy tu węszyli, boby mnie w trymiga puścili z torbami, że wyzyskuję siłę roboczą! A jak tu prowadzić krawiectwo bez uczniów? A teraz się już nie opłaci niczego odnawiać, bo wracam do Warszawy! Tak, durniu! Przeczekałem w Łodzi najgorsze, trochę teraz popuścili, trzeba korzystać z bałaganu! Już zadatkowałem