sześć osiemdziesiąt, kapucyn, lemoniada - dziewięć złotych! - Brać! - uderzył w guziczek kasy i wyrwał bloczek.<br>Tacki trzaskały mu w rękach, łyżeczki dzwoniły, herbata porywana z lady drżącymi palcami chlustała na spodki i serwetki. - A gdzie ciastka! - wrzasnął na pannę Hankę.<br>- Są, są, tam koło klosza! Co pan tak krzyczy? - To nie chować po kątach, tylko tu!<br>Rzucił kasjerce bloczek, zakołysał tackami, pchnął kolanem Janika i ruszył na rewir.<br>Teraz już widział wszystko. To, co przed chwilą było poza kręgiem jego świadomości, co się tak kotłowało, było takie olbrzymie i groźne, teraz zostało odarte z tajemniczości, stało się po prostu czterema stołami nie