Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 34
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
żółtego sera. No, niby to wszystko smaczne, miłe dla oka, ale gdzieś to już widziałem. Raz było więcej sera, raz więcej pieczarek, kiedy indziej plaster szynki był trochę cieńszy, ale maestrii w "Mussolinim" nie stwierdziłem. Podobnie jak w polityce wielkiego Duce. On zginął marnie, zaś honor kucharza uratował wzmiankowany już chrzan ze śmietaną. Czyli happy end.
Rozkoszując się śnieżnobiałą przyprawą(?), stwierdziłem istnienie zasadniczej różnicy w ocenie upływu czasu przez zegarek mój i zegar ścienny, wiszący na ścianie restauracji. Różnica w ocenie wynosiła dokładnie jedną godzinę, na korzyść mojego chronometru.
Szkoda natomiast, że musiałem się zgodzić z wysokością rachunku, jaki przyfrunął na
żółtego sera. No, niby to wszystko smaczne, miłe dla oka, ale gdzieś to już widziałem. Raz było więcej sera, raz więcej pieczarek, kiedy indziej plaster szynki był trochę cieńszy, ale maestrii w "Mussolinim" nie stwierdziłem. Podobnie jak w polityce wielkiego Duce. On zginął marnie, zaś honor kucharza uratował wzmiankowany już chrzan ze śmietaną. Czyli &lt;foreign&gt;happy end&lt;/&gt;.<br>Rozkoszując się śnieżnobiałą przyprawą(?), stwierdziłem istnienie zasadniczej różnicy w ocenie upływu czasu przez zegarek mój i zegar ścienny, wiszący na ścianie restauracji. Różnica w ocenie wynosiła dokładnie jedną godzinę, na korzyść mojego chronometru.<br>Szkoda natomiast, że musiałem się zgodzić z wysokością rachunku, jaki przyfrunął na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego