Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
I pamiętaj, cicho sza...
- Ojej, taki sekret? - zmartwił się Mariuszek, zmarszczył czoło, ale zaraz pojawiły się iskierki w jego oczach. - A no to idę... - i pobiegł czym prędzej.
Fryderyk z uciechy klepnął się w kolano.
- Ona zwariowała - powiedziała Zosia. - Najpierw wywoływała duchy. Potem klepała pacierze. Potem piła odikałon. A teraz chrzci kazachskie niemowlęta! Jaśka też niedługo dostanie manii religijnej albo gorszego bzika. Od dwóch lat nie ma żadnej wiadomości o mężu. Od chwili, kiedy go aresztowano.
- Jest amnestia. Wkrótce na pewno zobaczą swoich mężów. I jedna, i druga.
- Albo oni wiedzą, gdzie nas szukać?
- Przecież przejeżdżali tędy Polacy w poszukiwaniu swoich
I pamiętaj, cicho sza...<br>- Ojej, taki sekret? - zmartwił się Mariuszek, zmarszczył czoło, ale zaraz pojawiły się iskierki w jego oczach. - A no to idę... - i pobiegł czym prędzej.<br>Fryderyk z uciechy klepnął się w kolano.<br>- Ona zwariowała - powiedziała Zosia. - Najpierw wywoływała duchy. Potem klepała pacierze. Potem piła &lt;orig&gt;odikałon&lt;/&gt;. A teraz chrzci kazachskie niemowlęta! Jaśka też niedługo dostanie manii religijnej albo gorszego bzika. Od dwóch lat nie ma żadnej wiadomości o mężu. Od chwili, kiedy go aresztowano.<br>- Jest amnestia. Wkrótce na pewno zobaczą swoich mężów. I jedna, i druga.<br>- Albo oni wiedzą, gdzie nas szukać?<br>- Przecież przejeżdżali tędy Polacy w poszukiwaniu swoich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego