Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
sierota, co to w sklepie posługuje. Mało mu płacę, powiada, a dostaje rubla i trzy funty cukru na miesiąc; Wasylisa jeśzcze podkrada dla niego to i owo. No, ale Bóg z nimi...

Po obiedzie przyjechał zamówiony Jegor i z kolei ojciec udał się z kilkoma wizytami. Patrzałem za odjeżdżającyrmi sankami chuchając na zamarzniętą szybę. Przez czyste i jakby lekko falujące powietrze widać było wały, chłopców zjeżdżających na sankach, samotnie stojącą starą basztę i błyszczący w słońcu krzyż dalekiej kapliczki z czasów Piotra Wielkiego.

Matka położyla się spać, Krysia poszła na górę do Żeni, na Teklę byłem obrażony. Szybko ściemniało się i
sierota, co to w sklepie posługuje. Mało mu płacę, powiada, a dostaje rubla i trzy funty cukru na miesiąc; Wasylisa jeśzcze podkrada dla niego to i owo. No, ale Bóg z nimi...<br><br>Po obiedzie przyjechał zamówiony Jegor i z kolei ojciec udał się z kilkoma wizytami. Patrzałem za odjeżdżającyrmi sankami chuchając na zamarzniętą szybę. Przez czyste i jakby lekko falujące powietrze widać było wały, chłopców zjeżdżających na sankach, samotnie stojącą starą basztę i błyszczący w słońcu krzyż dalekiej kapliczki z czasów Piotra Wielkiego.<br><br>Matka położyla się spać, Krysia poszła na górę do Żeni, na Teklę byłem obrażony. Szybko ściemniało się i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego