Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
czasem wręczyć jakieś podarunki. Tak nakazywał dobry handlowy obyczaj.
Popołudnia jednak miał Magwer wolne. Spędzał je przy kuflu, grając w kości, rozmawiając.
Nocami zakradał się pod pierzynę Gorady albo też opuszczał Daborę, by spotkać się z Szepczącym. A ostatnio Ostry wzywał całą grupę coraz częściej. Zbliżał się turniej i lada chwila należało się spodziewać nadejścia Szerszeni.
Zmierzchało, lecz po ulicach wciąż kręciło się sporo ludzi. Magwer dostrzegł wyłaniających się zza zakrętu, dźwigających lektykę tragarzy. Płócienne zasłony oddzielały od świata siedzącego w środku człowieka - pewnie jakiegoś urzędnika lub bardzo bogatego kupca. Niosło ją czterech rosłych mężczyzn, a drogę torowało dwóch odpędzaczy. Za
czasem wręczyć jakieś podarunki. Tak nakazywał dobry handlowy obyczaj.<br>Popołudnia jednak miał Magwer wolne. Spędzał je przy kuflu, grając w kości, rozmawiając.<br>Nocami zakradał się pod pierzynę Gorady albo też opuszczał Daborę, by spotkać się z Szepczącym. A ostatnio Ostry wzywał całą grupę coraz częściej. Zbliżał się turniej i lada chwila należało się spodziewać nadejścia Szerszeni.<br>Zmierzchało, lecz po ulicach wciąż kręciło się sporo ludzi. Magwer dostrzegł wyłaniających się zza zakrętu, dźwigających lektykę tragarzy. Płócienne zasłony oddzielały od świata siedzącego w środku człowieka - pewnie jakiegoś urzędnika lub bardzo bogatego kupca. Niosło ją czterech rosłych mężczyzn, a drogę torowało dwóch odpędzaczy. Za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego