wydaje mi się zupełnie naturalny i zdrowy psychicznie. Nie mam aspiracji, by decydować o czyimś życiu. Moje zdanie jest po prostu jeszcze jednym głosem w dyskusji. Nie bardzo też wiem, jak sobie wyobrażasz bardziej konkretne odpowiedzi ("załóż czerwoną bieliznę, a on natychmiast zaproponuje ślub, powtarzaj mantrę "om", a uda schudną ci same"?), ale w twoim wypadku rozbuduję moje zwykłe "rób, jak uważasz" o drugą część - "uważaj, co robisz!". Jak twoim zdaniem "analfabetki" potraktują opublikowanie t e g o listu? Jako coś niezwykle mądrego i pożytecznego, czy może jako zwykłe marnotrawstwo miejsca i papieru?<br><br>Jeśli masz problem, który chcesz z nami omówić, napisz