Ignasia i gadać o niczym <br>pół godziny. Nie lubił Kameduły, pewne jak dwa a dwa <br>pięć. Kogo lubił? Wzruszył ramionami myślom w odpowiedzi. <br>Siebie na pewno nie. Może Pinokia. Może... To wiedział.<br>W sypialni, w ostatniej ósemce (jedno <br>łóżko wolne od zimy), tak jak przewidywał, nie znalazł <br>nikogo. Zapchana łóżkami, ciasna, choć duża, wydawała <br>się bardziej niż kiedykolwiek nie do zaakceptowania, a choćby <br>obojętnego znoszenia. Pomyślał, że łóżka <br>między wąskimi przejściami, szafa w kącie, stłoczone <br>obok siebie nocne szafki, odpychająco szpitalne, metalowe, <br>gniotą ciężarem bieli i aż się proszą, by <br>je wyrzucić przez okno na (oby) pogiętą, obtłuczoną <br>śmierć, a potem