Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
dzielić z nimi złotym skarbem, i czekał oskomliwie pierwszych dzwonów wielkanocnych.
Wstał wreszcie uśmiechnięty słonecznie ranek Wielkiej Niedzieli. Czarny Paw przydźwigał sam wory z kamieniami. Zadychał się, spocił, ale rad był.
- Teraz musisz - rozkazywał gromko Sędziwój - zaprowadzić mnie w takie miejsce, skąd najlepiej słychać dzwony kościelne z Raciborza.
Podsunęli się cichcem na polankę na skraju lasu. Magik zaczął wykreślać tajemnicze koła na murawie. Pośrodku największego koła ustawił Czarnego Pawa, kazał mu połknąć duszkiem siedem szpilek z jodłowego drzewa i mruczał przy tym jakieś niezrozumiałe, egipskie zaklęcia. Na koniec odmówił paciorek na wspak. I słuchał pilnie. Obaj słuchali. Nareszcie nadpłynął z daleka
dzielić z nimi złotym skarbem, i czekał oskomliwie pierwszych dzwonów wielkanocnych. <br>Wstał wreszcie uśmiechnięty słonecznie ranek Wielkiej Niedzieli. Czarny Paw przydźwigał sam wory z kamieniami. Zadychał się, spocił, ale rad był. <br>- Teraz musisz - rozkazywał gromko Sędziwój - zaprowadzić mnie w takie miejsce, skąd najlepiej słychać dzwony kościelne z Raciborza. <br>Podsunęli się cichcem na polankę na skraju lasu. Magik zaczął wykreślać tajemnicze koła na murawie. Pośrodku największego koła ustawił Czarnego Pawa, kazał mu połknąć duszkiem siedem szpilek z jodłowego drzewa i mruczał przy tym jakieś niezrozumiałe, egipskie zaklęcia. Na koniec odmówił paciorek na wspak. I słuchał pilnie. Obaj słuchali. Nareszcie nadpłynął z daleka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego