Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
Przysiadł na klocu opodal i zaczął śpiesznie spożywać swe ubogie śniadanie, którego nie zdążył zjeść w domu.
Żaba siedziała spokojnie i nie spuszczała z górnika swych wypukłych oczu.
- Naści, pojedz trochę! - rzekł chłop i podrobił żabie nieco okruszyn. Była głodna i zjadła wszystko.
- No! - rzekł wtedy górnik. - Teraz siedź sobie cicho na kapocie, żabi pachole, a ja się biorę do roboty, bo już wielki czas!
Żaba uniosła głowę i uważnie rozejrzała się dokoła.
I nagle kilku skokami znalazła się przy górniku.
- Cóż to? - zaśmiał się człowiek. - I tobie się chce roboty?
- A tak! - rzekła na to żaba ludzkim głosem. - Ino przódziej
Przysiadł na klocu opodal i zaczął śpiesznie spożywać swe ubogie śniadanie, którego nie zdążył zjeść w domu. <br>Żaba siedziała spokojnie i nie spuszczała z górnika swych wypukłych oczu. <br>- Naści, pojedz trochę! - rzekł chłop i podrobił żabie nieco okruszyn. Była głodna i zjadła wszystko. <br>- No! - rzekł wtedy górnik. - Teraz siedź sobie cicho na kapocie, żabi pachole, a ja się biorę do roboty, bo już wielki czas! <br>Żaba uniosła głowę i uważnie rozejrzała się dokoła. <br>I nagle kilku skokami znalazła się przy górniku. <br>- Cóż to? - zaśmiał się człowiek. - I tobie się chce roboty? <br>- A tak! - rzekła na to żaba ludzkim głosem. - Ino &lt;orig&gt;przódziej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego