Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
liście. Cisza. I takaż cisza jako wynik frazesu, że przywożę mu pozdrowienia od ojca. Dopiero kiedy zapytałem, czy może mnie przyjąć, usłyszałem:
- Służę panu.
I zaraz, nim zdążyłem podziękować i poprosić o wyznaczenie godziny, dodał:
- O dwunastej: Odpowiada panu godzina? - Tak jest. Będę punktualnie.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Mówił cicho. A ostatnie słowa wyrzekł jeszcze ciszej. Jeżeli je uchwyciłem, sprawił to raczej domysł i nawyk niż słuch. Wypowiadając je, najpewniej już kładł słuchawkę na widełki. Położyłem i ja słuchawkę. Przez chwilę nie odchodziłem od telefonu. Krótki dialog, właśnie zakończony, tkwił jeszcze we mnie. Słowa księdza de Vos, skąpe i wyprane
liście. Cisza. I takaż cisza jako wynik frazesu, że przywożę mu pozdrowienia od ojca. Dopiero kiedy zapytałem, czy może mnie przyjąć, usłyszałem:<br>- Służę panu. <br>I zaraz, nim zdążyłem podziękować i poprosić o wyznaczenie godziny, dodał:<br>- O dwunastej: Odpowiada panu godzina? - Tak jest. Będę punktualnie.<br>- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.<br>Mówił cicho. A ostatnie słowa wyrzekł jeszcze ciszej. Jeżeli je uchwyciłem, sprawił to raczej domysł i nawyk niż słuch. Wypowiadając je, najpewniej już kładł słuchawkę na widełki. Położyłem i ja słuchawkę. Przez chwilę nie odchodziłem od telefonu. Krótki dialog, właśnie zakończony, tkwił jeszcze we mnie. Słowa księdza de Vos, skąpe i wyprane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego