Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
i tyle. Służyłam u dobrych państwa i ani w głowie był mi chłop. Jakżeś mnie zwiódł pan, to zajmij się teraz dzieckiem... bo ja nie mam na to ani zdrowia, ani pieniędzy. Życie mi tylko pan zeszkaradził.
Zapanowało kłopotliwe milczenie. Kobieta płakała rzewnie, co bardzo wzruszyło przysłuchującego się Lucjana. Wreszcie cichy, rozklekotany głos Dziadzi:
- Nie płacz, błagam, przecież tu ludzie są... słyszą... koledzy moi... Załatwię... za kilka dni załatwię...
- Znam te kilka dni... już pół roku szukam pana po mieście... albo i więcej... gdzieś do Arabii pan uciekł i zostawił mnie w pohańbieniu. To i nawet wstyd, żebym jak Żydówka jaka
i tyle. Służyłam u dobrych państwa i ani w głowie był mi chłop. Jakżeś mnie zwiódł pan, to zajmij się teraz dzieckiem... bo ja nie mam na to ani zdrowia, ani pieniędzy. Życie mi tylko pan zeszkaradził.<br>Zapanowało kłopotliwe milczenie. Kobieta płakała rzewnie, co bardzo wzruszyło przysłuchującego się Lucjana. Wreszcie cichy, rozklekotany głos Dziadzi:<br>- Nie płacz, błagam, przecież tu ludzie są... słyszą... koledzy moi... Załatwię... za kilka dni załatwię...<br>- Znam te kilka dni... już pół roku szukam pana po mieście... albo i więcej... gdzieś do Arabii pan uciekł i zostawił mnie w pohańbieniu. To i nawet wstyd, żebym jak Żydówka jaka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego