na służącego, który wybiegł ż ukłonem naprzeciw. - Skocz no na stajnię, niech się tam zajmą koniem pana dziedzica z Wierzbna!<br>- Jak to mówią: gdzie cię radzi widzą, bywaj rzadko! - śmiał się uprzejmie pan Ksawery wstępując w drzwi, które przed nim rozwarł szeroko gospodarz.<br>Weszli do izby niewielkiej, zwanej kancelarią, nieco ciemnawej, bo z oknem na ganek wychodzącym.<br>- A sąsiad to już, po prawdzie, zbyt rzadko mi honor mi czynisz! - tonem przyjaznego wyrzutu odrzekł pan Czartkowski sadzając gościa w głębokim, skórą obitym fotelu. Sam zajął miejsce naprzeciw.<br>~ Wojażowało się trochę w zimie... żonę do wód niemieckich odwiozłem, a i w Księstwie bawiłem