Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
wiosną ptaki lecące na południe nad naszym miastem, zazdrościłam im skrzydeł - mówiła dziewczyna. - Tak bardzo pragnęłam znów zobaczyć Kraków.
- Wrócimy tam razem! - zapewniał Stanko. - Niech jeno ojciec ukończy swoje dzieło, a poślubię cię i nie zwlekając ani godziny ruszymy z powrotem.
Zapatrzeni w siebie nie wiedzieli, że za nimi jak cień snuje się pochmurny snycerz Kunc. Nie czuli jego gniewnych spojrzeń, nie dostrzegali jego zaciśniętych warg. Byli szczęśliwi. Czas płynął im szybko i ani się spostrzegli, jak nadszedł dzień, w którym majster Hanusz przewiózł do Mariackiego kościoła części swego zegara i zestawił je w pobliżu Kaplicy Złotników.
Dokręciwszy ostatnią śrubkę zszedł
wiosną ptaki lecące na południe nad naszym miastem, zazdrościłam im skrzydeł - mówiła dziewczyna. - Tak bardzo pragnęłam znów zobaczyć Kraków. <br>- Wrócimy tam razem! - zapewniał Stanko. - Niech jeno ojciec ukończy swoje dzieło, a poślubię cię i nie zwlekając ani godziny ruszymy z powrotem. <br>Zapatrzeni w siebie nie wiedzieli, że za nimi jak cień snuje się pochmurny snycerz Kunc. Nie czuli jego gniewnych spojrzeń, nie dostrzegali jego zaciśniętych warg. Byli szczęśliwi. Czas płynął im szybko i ani się spostrzegli, jak nadszedł dzień, w którym majster Hanusz przewiózł do Mariackiego kościoła części swego zegara i zestawił je w pobliżu Kaplicy Złotników. <br>Dokręciwszy ostatnią śrubkę zszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego